niedziela, 1 kwietnia 2012

ELVIS INSPIRUJĄCY

Elvis Presley to człowiek legenda. Jeszcze za życia się nią stał. Okrzyknięty królem Rock and Rola. Był artystą o nieprzeciętnym talencie wokalnym, dużej wrażliwości i otwartości na muzykę. Był jednym z prekursorów rock and rolla, przetarł szlaki artystom którzy nastali po nim. Przełamał bariery rasowe, nagrywał muzykę czarnych robiąc to w jedyny i niepowtarzalny sposób, był pierwszym białym piosenkarzem brzmiącym jak czarny. Wywarł ogromny wpływ swoim stylem na młodych ludzi na całym świecie. Każdy chciał wyglądać jak on, ubierać się… mówić jak on. Lata 50te 60te i 70te bez dwóch zdań należały do niego. John Lennon powiedział kiedyś „...Przed Elvisem nie było nic”. Te słowa mówią same za siebie, jak wielką rewolucją w świecie muzyki było pojawienie się Elvisa Presleya. Nic więc dziwnego że stał się ikoną popkultury i … moim idolem.

Kurt Russell (1979) 
Kurt Russell i Elvis (1963)

                                                        
Inspirację tym fenomenem można było odczuć w latach 80tych.
Jako ciekawostka  - pewnie niewielu z Was wie, że jeden z czołowych aktorów tego okresu - Kurt Russel mając zaledwie 12 zagrał epizod u boku Presleya w filmie „It Happened At The World’s Fair” z 1963r. Dokładnie 16 lat później tj. w 1979r, Russel zagrał samego Elvisa w filmie biograficznym „Elvis” Johna Carpentera..
Don Johnson… tak tak, ten od Miami Vice,  w roku  1981 zagrał mojego idola w telewizyjnym obrazie „Elvis And The Beuaty Queen” opowiadającym o związku Elvisa z Miss stanu Tennessee Lindą Thomson.

Don Johnson (1981)
W roku 1988 ukazała się ekranizacja książki napisanej przez Priscillę Presley „Elvis And Me”, gdzie główną role zagrał Dale Midkiff aktor znany fanom lat 80tych m.in. z obrazu „Pet Sematary” z 1989r wg powieści Stephena Kinga.

Dale Midkiff (1988)
W komedii „Look Who’s Talking” z 1988r również dostrzec można nutkę elvisowską, a mianowicie - Johna Travoltę tańczącego w przedszkolu przy piosence „All Shook Up”.


We wspomnianym wcześniej przeze mnie obrazie – Miami Vice, pragnę nadmienić iż główną maskotką tego serialu był aligator o imieniu ELVIS!
Dolph Lundgren jeden z czołowych mocarzy kina akcji lat 80tych to również wielbiciel twórczości Elvisa, na jednym z festiwali w 2010 zaskoczył wszystkich wykonaniem piosenki „Little Less Conversation” z 1968r.
Znana aktorka Kim Basinger powiedziała w jednym wywiadów „…Wiem, jestem absolutnie pewna, że on ciągle żyje. Gdy widzę jego zdjęcia, filmy - miękną mi kolana i mam gorączkę”. Jednym słowem magia działa!

Fryzura na tzw. kaczy kuper w tej dekadzie świeciła triumfy mimo upływu lat. Jednym z aktorów który hołdował tej modzie był znany wszystkim Mickey Rourke, oraz piosenkarz Vanilla Ice i Brian Setzer z zespołu Stray Cats, jak również Billy Idol z tym charakterystycznym elvisowskim grymasem w kąciku ust…

Billy Idol  
Brian Setzer






  




                                                
                                                              

W kręgach muzycznych artystą który stylem przypominał Presleya był Shakin’ Stevens, oczywiście również fan artysty. W roku 1977 wystąpił w londyńskim teatrze Asturia w musicalu „Elvis”. Od tego momentu rozpoczęła się jego kariera.


Innym piosenkarzem, który zawsze podkreślał swe uwielbienie dla króla był Bruce Springsteen. Te wpływy można zauważyć np. w teledysku „Dancing In The Dark”, jak i w całej płycie „Born In The U.S.A” wydanej w 1984.
Wielu artystów w tym okresie nagrywało covery piosenek Elvisa, wprowadzając je ponownie na listy przebojów.
Zespól Fine Young Cannibals w 1985r przedstawił wersję utworu „Suspicoius Minds” z 1969, natomiast Pet Shop Boys w 1987r utwór „Always On My Mind” pierwotnie nagrany przez Presleya w 1972.


Znany piosenkarz Billy Joel w piosence We didn’t Start The Fire z 1989 wspomina Elvisa.
W utworze „Keeping the Faith” z 1983 Joel „trąca” tymże stylem, tańcząc w białych butach. Kanadyjska piosenkarka Alannah Myles zdoyła szczyty list przebojów w 1989r piosenką „Black Velvet” w całości poświęconą królowi.
Natomiast amerykański piosenkarz Marc Cohn zasłynął piosenką „Walking In Memphis” w 1991r  w której opowiada o swych wojażach po Memphis – mieście Elvisa Presleya.
Mark Knopfler lider zespołu Dire Straits  w „Calling Elvis” z 1991r również wspomina swojego idola.


Na zakończenie wypowiedź ikony lat 80tych Madonny: „…Chryste nie ma takich pieniędzy których bym nie dała za… jedną noc z Elvisem…”  I wszystko jasne… J 

            ELVIS… to imię nie tylko na mnie jako fana działa jak magnez. Inspirację jego osobą dostrzegamy wśród gwiazd show biznesu na przestrzeni lat. Na wielu wpłynął swą charyzmą, niektórym pomógł w karierze, dla innych był chwilową odskocznią w drodze na szczyt. Moim skromnym zdaniem, uważam że Elvis Presley to artysta ponad czasowy. Na przestrzeni dekad po dzień dzisiejszy trafia do ludzi na całym świecie. Ta magia nie ominęła też artystów opisanych przeze mnie. Bruce Springsteen powiedział kiedyś „…Bez Presleya nie było by Beatlesów”,  jednak bez wahania można by dodać iż bez Presleya nie było by masy artystów nastałych parę lat po nim aż po dzień dzisiejszy.

Robbie Wiliams i jego tatuaż – „Elvis, grant me serenity”


Pozdrawiam

Michaelangelo

5 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zawsze było tak jak piszesz Basebov. Nie zawsze oryginalne wykonania Czarnych muzyków były lepsze od tych śpiewanych od Elvisa (nazwijmy je coverami). Przykład pierwszy singiel dla SUN:
      Wykonanie oryginalne (Arthur Crudup)
      http://www.youtube.com/watch?v=TynleXa43hU
      Wykonanie Elvisa
      http://www.youtube.com/watch?v=yWgprZu4Hk4

      inny przykład na to, że nie zawsze piosenki Czarnych wokalistów brzmiały lepiej od Białych (lub były na bardzo wyrównanym poziomie) to przykład zespołu The Beatles i słynnej "Long Tall Sally":
      Wykonanie oryginalne (Little Richard)
      http://www.youtube.com/watch?v=GsJVT8Jr_pM
      Wykonanie Elvisa:
      http://www.youtube.com/watch?v=sZ28wK9Y58E
      i..najlepsze w mojej opinii wykonanie The Beatles:
      http://www.youtube.com/watch?v=6ibeqQA2_Yw

      A co do rzekomego narkomaństwa i erotomaństwa Elvisa...no cóż-widocznie masz lepsze źródła od moich bo ja w blisko stu przeczytanych książkach na jego temat nie znalazłem ani wzmianki na ten temat....

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze taka mała sugestia do admina tego bloga co mysli o słownictwie i ogładzie wypowiedzi mojego poprzednika...
      Po drugie - lata 50te to czasy głębokiej segregacji rasowej etc, ale jak dobrze wiemy nikt Presleya do niczego nie wynajął i nie wykorzystał w żaden sposób do swoich prywatnych celów. Oficjalnie wiadomo przecież, że to Sam Phillips poszukiwał "białego który śpiewa jak czarny" ale Elvis o tym nie wiedział. Piosenki, które weszły w skład jego dema znał z wykonania białych wykonawców. Elvis nie pojawił się w studiu z zamiarem nagrania czarnych piosenek żeby zrobić światową karierę (żadne źródło o tym nie mówi).
      Mało tego, żaden czarny wykonawca nie miał mu za złe, że wykonywał ich muzykę-byli mu wdzięczni że w czasach głębokiej segregacji rasowej wyciągnął ich muzykę z klubów na światowe estrady dzięki czemu świat mógł o nich usłyszeć.
      BB.King powiedział kilka lat temu, że wspólne pokazanie się Elvisa na scenie obok niego wymagało od Presleya nie lada odwagi.
      Co do tego kto śpiewał lepiej - biali czy czarni? Rzecz gustu i kwestia utworu.

      Apropo białych butów to bardzo proszę - rok 1956 - http://www.youtube.com/watch?v=iEqcPZfh8fY&feature=related

      Usuń
  3. Przyznaję przegiąłem robiąc sobie jaja. Wszystkich ludzi, których obraziłem przepraszam, mój błąd polegał na tym, że nie sądziłem, że zostanę wzięty na poważnie. Niestety tego co napisałem już nie cofnę, ale dało mi to nauczkę. Obiecuję więcej się nie wypowiadać na tym blogu. Jeśli ktoś coś do mnie ma to piszcie na adres: Basebov@gmail.com

    OdpowiedzUsuń