Dwa dni temu straciliśmy jednego z najwybitniejszych
reżyserów lat 80tych i 90tych. Zwano go mistrzem "stylu zerowego".
Innymi słowy mówiąc, należał do tego typu reżyserów, którzy byli wstanie przedstawić historię w ten sposób aby była ona
jednocześnie interesująca dla jak największej liczby osób. Podobnie jak jego
brat Ridley, rozpoczynał swoją karierę od kręcenia prostych reklamówek. Jego
pierwszym pełnometrażowym filmem był horror pt. "Zagadka
Nieśmiertelności" z udziałem Davida Bowie, oraz Suzan Sarandon. Jednak
produkcja okazała się klapą finansową. Niemniej Tony Scott nie poddał się i
postanowił spróbować swoich sił w zupełnie innym gatunku filmowym, a mianowicie
kinie akcji. W roku 1986 nakręcił "Top Gun". Film, który otworzył mu
dalszą drogę do wielkiej kariery w Hollywood. Pomimo, że raczej zawsze
pozostawał w cieniu swojego brata, posiada na swoim koncie łącznie ponad 68
produkcji filmowych, a wśród nich takie niezapomniane hity jak wcześniej
wymieniony Top Gun, Ostatni Skaut, Prawdziwy Romans, Karmazynowy Przypływ, czy
też jednej z najlepszych filmowych kontynuacji jakie kiedykolwiek powstały.
Mowa tu o Gliniarzu z Beverly Hills 2, który moim skromnym zdaniem przewyższa
oryginał. Tony Scott uznawany jest również za jednego z mistrzów kina
sensacyjnego. Zresztą nie bez powodu. W roku 1991 otrzymał statuetkę od MTV za
najlepszą scenę akcji w filmie "Ostatni Skaut" z Bruce'em Willisem. Był
jednym z tych reżyserów, którzy doskonale rozumieli gusta odbiorców. Zawsze potrafił się odpowiednio do nich
dostosować i właśnie za to szczególnie będzie go nam brakowało.
Spoczywaj w pokoju Tony.
Felton Raiman
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz