LET IT RIDE (1989 )
Tyt.: polski: Niech się dzieje co chce
Gatunek: komedia, troszku i dramat
Reżyseria: Joe Pytka ( Kosmiczny mecz )
Scenariusz: Nancy Dowd – na podstawie książki „Good Vives” ( tłum. Dobre Wibracje ) Jay’a Cronley’a.
Muzyka: Giorgio Moroder ( Niekończąca się opowieść, Top Gun, Człowiek z blizną, Flashdance )
Opis: Jay Trotter ( Richard Dreyfuss ) to taksówkarz i „zadeklarowany” ex-hazardzista. Przypadkowy cynk o ustawionej gonitwie w wyścigach konnych sprawia jednak, że bohater postanawia powrócić na tor, obstawia zakład… i wygrywa!
Jay, wierząc że oto ma swój szczęśliwy dzień, nie chce jednak na tym poprzestać i idzie za ciosem, ryzykując utratą zielonych, kochającej żony, i wpadnięciem w nałóg… jednocześnie stając się sensacją całej imprezy. A gonitw do końca dnia pozostało jeszcze wiele!
Opinia: Doszedłem do wniosku, że co jak co ale najbardziej godnym polecenia produkcjom powinienem poświęcić osobny dział. Nie zasługują by uciskać je na siłę w „Przeglądzie…”. Planowałem zatem rozpocząć ten cykl dwoma innym świetnymi filmami, tymczasem traf zadecydował inaczej… Zamierzyłem się dziś na kompletnie nieznany mi wcześniej tytuł, obejrzałem … i PROSZĘ!
Hit! Hit! Hicior!
“Let it ride” z miejsca wskakuje na listę moich ulubionych produkcji. Naprawdę jestem zaskoczony.
Joe Pytka, człowiek-zagadka - reżyser zaledwie dwóch filmów (!) dał nam kawał wspaniałego kina. Dawno nie widziałem bohatera, który dawałby się tak bardzo lubić i którego balansowanie na granicy bogactwa lub bankructwa tak bardzo by mnie poruszyło.
To nie jest do końca komedia, napięcie trwa do ostatniej minuty niczym w najlepszym thrillerze!
Richard Dreyfuss zagrał fenomenalnie i w swoim starym dobrym stylu.
Zresztą naprawdę cała ekipa aktorska spisała się doskonale. Niemal każda postać, chociażby drugoplanowa, z powodzeniem kradnie swój czas ekranowy, budując wspólnie niezwykłą otoczkę hazardowego światka, całego tego podniecenia towarzyszącego wyścigom konnym.
A mamy tu i niesamowitego Robbiego Coltrane’a, ponętną Jennifer Tilly, wielkiego Tony’ego Longo. Partnerują im Teri Garr i David Johansen. Jest nawet młodziutka Cynthia Nixon.
W tle wkomponowana muzyka Giorgia Morodera ( wymienione wyżej tytuły chyba mówią same za siebie! ) i kilka fajnych piosenek.
Gorąco polecam!
Ale UWAGA! Może wciągnąć w nałóg hazardu ;)
Werdykt: TRZEBA OBEJRZEĆ, TRZEBA MIEĆ!
Mała łyżka dziegciu do beczki miodu - początek psuje trochę pewna niesmaczna i zupełnie niepotrzebna scena w taksówce. Na szczęście potem są już tylko te "smaczne" a film wciąga tak, że o tym nieporozumieniu szybko się zapomina ;)
Mała łyżka dziegciu do beczki miodu - początek psuje trochę pewna niesmaczna i zupełnie niepotrzebna scena w taksówce. Na szczęście potem są już tylko te "smaczne" a film wciąga tak, że o tym nieporozumieniu szybko się zapomina ;)
Mazin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz